czwartek, 27 grudnia 2012

LEKCJA 9: MOJA PRZYSZŁA PRACA- NAUCZYCIEL- TAJNIKI ZAWODU.


-Oglądałaś mecz bo lubisz, czy ze względu na mnie?-tak,tez miło cię widzieć.
-Po prostu nie było nic ciekawego w telewizji.-musiałam się jakoś wymigać, nie powiem przecież że jestem głupia jak but. Wyłącznie w kwestii siatkówki, of course.
-Rozumiemmm... Pięknie dziś wyglądasz.
-Dziękuję. –zlustrowałam Nowakowskiego od góry do dołu- ty też niczego sobie. Będziesz do mnie idealnie pasował! Roześmiał się na moje słowa. Kto by pomyslał, że polonistka Jagoda jest taka  zabawna...
-Co dzisiaj robiłaś?           
-Yyy...byłam u Diany.
-Jak  z nią?
-Przekopałam internet i znalazłam dziesiątki sposobów na wygraną z kacem, ale ostatecznie najskuteczniejsza okazała się wiadomość że jesteśmy parą.
-Ciekawe...Na chłopaków to nie podziałało...
-Było z nimi aż tak źle?
-Nie. Po prostu powiedzieli mi, że to było kwestią czasu.- zawadiacki uśmiech wkradł się na oblicze Piotra.
-Może powinni zmienić fach. Wróżbita Olieg. Czyż nie brzmi idealnie?
-Owszem, ale wolałbym żeby zostali przy siatkówce. W końcu sam meczu nie wygram.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wszystko mogło zdradzić moją szczątkową wiedzę.
-No więc...
-Nie zaczyna się zdania od więc. –a to bestia. Będzie mnie tu teraz pouczał. I nawet nie raczył na mnie spojrzeć.
-Nie ucz ojca robić dzieci, ok.?
-Słucham?- popatrzył na mnie dziwnie.
-Taki mądry, a podstawowego związku frazeologicznego nie znasz.
-Dlatego ty mnie nauczyszJ
Dobra, teraz albo nigdy.
-A ty douczysz mnie w kwestii twojego zawodu,ok.?
-Czyżby siatkówka miała przed tobą jakies tajemnice?
-Owszem. Ale może skończmy już tematy zawodowe,co?
-Z przyjemnością. Chociaż chciałem cię dzisiaj zabrać na kręgle. Tam  też są piłki, tylko trochę większe i cięższe. Wytrzymasz? -oho! Ktoś nie wierzy w moją doskonałość!
-No pewnie. Niby czego miałabym nie wytrzymać?
-No nic,nic. Tak tylko pytam...
-Więc chodźmy już.- złapałam go za ręke i ruszyliśmy w kierunku kręgielni. Gdyby nie ja, stalibyśmy tam jeszcze pół godziny. Kolejny raz Jagódka łapie za stery!
5 minut później byliśmy już na kręgielni. (Chociaż może powinnam powiedzieć W kręgielni? Mniejsza z tym. Jestem na randce nie w robocie.) Zmieniliśmy buty i poszliśmy grać. Mówiłam już, że jestem mistrzynią w grze w kręgle? Przynajmniej na studiach byłam... Możecie sobie wyobrazić minę Pita, gdy mu powiedziałam, że kiedyś wygrałam zawody międzyuczelniane. Był bardzo baardzo zdziwiony. Są jeszcze na tym świecie sporty, na których Jagódka się zna!!! Zaczęliśmy grać. Za każdym razem zbijałam wszystkie kręgle. Tylko raz został mi jeden. Niefart. Najwyraźniej Piotrek z zazdrości, że mi idzie a jemu nie (jego najlepszy wynik to połowa zbitych kręgli) siłą woli pokierował kulą i nie trafiłam. Zazdrosny facet jest zdolny do wszystkiego. Zapamiętajcie! Przyda się wam. 2 godziny później wyszliśmy z kręgielni. Myślałam, że ten wieczór się już skończył, ale się strasznie myliłam. Ten wieczór się dopiero zaczynał! Nie wyobrażajcie sobie nie wiadomo czego. Nie na pierwszej randce!! Drugiej...
-No a teraz Jagódko idziemy do tej nowej knajpy, obok hali.-ale chłopak dba o prawidłowe wysławianie się... Proszę jaki Jagoda ma dobry wpływ ma ludzi! O!
-Po pierwsze nie mów do mnie Jagódko. Strasznie tego nie lubię. Babcia tak do mnie mówiła. Cały czas Jagódko Jagódko ale ty jesteś chudziutka. Zjedz jeszcze kawałek ciasta. Albo a jak tam Jagódko w szkole. Od dzieciństwa mam dość tego zdrobnienia. A po drugie to czy to jest ta restauracja, w której za sałatkę się płaci 100 złotych?
-Oj tam zaraz 100...
-99,99.
Uśmiechnął się tylko głupkowato. Przynajmniej mu to peszenie się przeszło.
-No i z czego się tak cieszysz?
-Że zabiorę moją dziewczynę do najlepszego lokalu na Podkarpaciu.-ma chłopak gadane. Nie ma co.
-Ale twoja dziewczyna jest wyjątkowa i nie lubi takich lokali.
-Oj... To gdzie chcesz iść?
-Hmm... Mam dziwną ochotę na hamburgera.
-To może ty jednak w jesteś w ciąży skoro masz zachcianki?-Myślicie, że jego fanki mnie zabiją, jak go walnę?
-Piotruś. A uderzył cię ktoś kiedyś tak, że się ruszać nie mogłeś?
-Noo. Raz. Mój brat jak miałem 8 lat.
-I fajnie było?
-Nie bardzo. A czemu pytasz?
-A no bo się zastanawiam czy tak ci się podobało, że chcesz tego jeszcze ode mnie doświadczyć.
-Przecież te śliczne rączki nie dałyby rady mnie uderzyć.
Tymi ślicznymi rączkami to mnie udobruchał. No wiem. Miętka jestem.
-Zdziwiłbyś się... Idziemy na tego hamburgera?
-Ale gdzie?
-A o McDonaldzie słyszałeś?
-Super. Idziemy na randkę do McDonalda.
Śmiał się tak głośno i tak zaraźliwie, że ja w końcu też się nie mogłam powstrzymać. W rezultacie śmiałam się tak z 5 minut dłużej niż on. Nawet nie zauważyłam jak doszliśmy do baru. Zamówiliśmy hamburgery i colę i siedliśmy przy stoliku. Zjedliśmy, wypiliśmy i gadaliśmy, gadaliśmy i gadaliśmy. A później wyszliśmy i szliśmy sobie spacerem do domu trzymając się za rączki. Dobra. Za romantycznie się zrobiło, nie? No to jak doszliśmy to daliśmy sobie całuska i grzecznie każde poszło do siebie. Chociaż może ten całusek to taki do końca nie był grzeczny... W każdym razie pocałowaliśmy się, weszłam do siebie i położyłam się na kanapie w mojej ulubionej pozycji. Przez chwilę myślałam o naszym wieczorze, aż w końcu wymyśliłam, że zadzwonię do Diany i wszystko jej opowiem.
Naprawdę, nie chcecie żeby streszczać wam moją rozmowę z moja przyjaciółką. Przynudzała bardziej niż mój pan profesor  od matematyki w  liceum. A dlaczego? Bo randka była normalna i przewidywalna, a temu zboczeńcowi to nie wystarcza. Trudno, pocałunek przed blokiem musi jej wystarczyć. Ja tym czasem idę spać, jutro czeka mnie ciężki dzień w pracy. Mam aż 5 lekcji. Aż prosi się o jakiś sprawdzian tudzież kartkówkę. Zrobię tak: jak mnie młodzież wkurzy będzie pisanko, jak nie będziemy omawiać przewidziany w podstawie programowej temat. Nie chcę przedłużać, ale muszę tutaj wtrącić swoją uwagę co do owej podstawy. Według mnie to totalnie zabija jakąkolwiek przyjemność i chęć do nauki. Musisz się kurczowo trzymać wytycznych postawionych przez panią minister, a jak nie to nie wyrobisz się z materiałem. Nie na tym ma to chyba wszystko polegać. Heloł! Dobra, teraz już naprawdę koniec. Oczy mnie bolą, muszę się w końcu isć do okulisty bo oślepnę. Ale czekajcie, teraz wzrok mnie chyba nie myli. Pituś przysłał mi smsa „Dobranoc :*” So sweet ;) 
RANO
Zaspałam. Nie pomogły natarczywe odgłosy budzika i ubierałam się z nieznaną sobie szybkością. Włosów nie skomentuję. Artystyczny nieład to bardzo łagodne określenie. Cóż innego pozostało mi zrobić, jak nie czesać się  w trakcie drogi do szkoły? No nic. Mijający mnie ludzie patrzyli na mnie na jakąś wariatkę. Ależ oni są konserwatywni.  Jak będziesz się poruszał w nieco dobiegający sposób, niż tylko niemrawe poruszanie kończynami dolnymi to już masz coś nie tak z głową. Niedorzeczne! I tak oto oburzona zachowaniem rzeszowian dotarłam cała i zdrowa, a co ważniejsze porządnie uczesana do mojego miejsca pracy. Zdyszana wpadłam do pokoju nauczycielskiego zwanego też ośrodkiem MiTU ( tępić i męczyć uczniów) zabrałam dziennik i po minucie sprawdzałam obecność w Vb. Nie ma co, obrotna kobita ze mnie. J
Do dzwonka pierwszej lekcji zostało 5 minut, a ja swój temat już wyczerpałam. Dlatego dałam piątoklasistom 5 minut czasu wolnego. A niech się cieszą! W tym czasie postanowiłam pouzupełniać braki w dzienniku. Gdy wpisywałam zaległe tematy usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Dzieci zamarły i pełne strachu spogladały na siebie. Kolejna bzdura: zakaz noszenia telefonów do szkoły. W dzisiejszych czasach komórka jest niezbędna. Ale co ja sama mogę? Wyszperałam telefon w torebce i uciszając klasę, która odetchnęła, gdy zobaczyła że to do mnie przyszła wiadomość, zaczęłam ją czytać. Od kogo? Od Nowakowskiego.
„Nie obudziłem cię? Mam nadzieję, że nie. Co ty na to, aby wybrać się na jakieś wspólne śniadanko? :*”
No trzymajcie mnie za ręce i nogi jednocześnie. On na pewno jest teraz w Rzeszowie? Bardziej obstawiałabym, że leży sobie na jednej z hawajskich wysp. Najchętniej bym do niego zadzwoniła, jednak dzieci jeszcze są w klasie, i nie bardzo mi wypada. Zaczęłam więc stukać smsa:
„Piotrusiu. Nie obudziłeś mnie, dzięki za troskę. Muszę cię jednak zmartwić. Ze wspólnego śniadanka nici. Otóż, ja tak samo jak przeciętna Kowalska muszę pracować. I od ponad godzinki właśnie to robię J
Wysłałam, a dzwonek właśnie zadzwonił. Dzieci szybko się ulotniły, ja mogłam zrobić to samo. Jestem żądna plotek z nauczycielskiego! W drodze do niego, dostałam odpowiedź.
„Nie ma problemu. Wolisz jajecznicę, czy zdrowe, pełnowartościowe kanapeczki?”
Co on kombinuje?
„ Oczywiście, że kanapeczki”
Może będę tego żałować, ale odpisałam.
„ Będę za 15 minut”
Jak to będę. Gdzie? Tutaj? O nie!
”Ale ja jestem w pracy!”
„ Zrobisz sobie przerwę, kochanieJ
Sama nie wiem, dlaczego dalej z nim pisałam, skoro mogłam zadzwonic. Niestety zreflektowałam się za późno, bo gdy wybrałam jego numer,nic mi nie odpowiadało. Wyłączył telon. A to żmija, pożałuje!
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
Witajcie po świętach :) Czujecie jeszcze tę atmosferę? :D
W naszym opowiadaniu szkoła na całego. Jak widzicie, każda pani nauczycielka musi czasem zrobić sobie przerwę ;)


10 komentarzy:

  1. Co drugie zdanie leżę ze śmiechu, poważnie. :P Czy naprawdę człowiek, a przynajmniej nauczycielka polskiego lub siatkarz, może być aż tak zabawny i optymistycznie patrzący na życie? :D A, gleba zaliczona, kiedy to Piotrek poprawiał panią polonistkę. :D
    No to musiała naszemu Cichemu (nie raczej już 'Niecichemu') zrzednąć mina. To, że świetnie gra w siatkówkę nie oznacza, że równie dobrze poradzi sobie z inną dyscypliną, gdzie pojawia się piłka, a raczej kula. Chciałabym widzieć na żywo, jak to Jagoda ogrywa naszego środkowego, o tak! :D
    Jak tak na nią patrzę, to aż zazdroszczę bycia belferem. :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli masz ochotę, to zapraszam na ósmą perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. :3

      Usuń
  2. Kocham Jagodę :D Jej optymizm działa na wszystkich :) Piter z kim ty się człowieku umawiałeś, że zdziwiłeś się reakcją Jagody na restaurację? Wszyscy uczniowie Jagody powinni podziękować Cichemu, bo jeśli dobrze mi się wydaje to właśnie dzięki niemu będzie mieć dobry humor a to uchroni ich przed pisaniem kartkóweczek, tak bardzo uwielbianych przez wszystkich uczniów ;)
    Czekam na kolejny, pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, ale to wszystko pozytywne. <3 To udziela się też i czytającym, a ja jestem tego żywym dowodem. Poprawia humor to wasze opowiadanie, oj i to jak. <3 btw., Piter jaki ty słodki jesteś. *.* Przy pierwszym rozdziale myślałam, że Jagoda będzie sztywną babką, czy coś w ten deseń, a tu takie pozytywne zaskoczenie. Aaaaa! No już widzę minę innych nauczycielek, kiedy Pit zawita do szkoły! Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję równie optymistyczny jak ten. ; )
    Pozdrowienia. ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na dziewiątkę do siebie. ;)
      http://seemingly-inconspicuous.blogspot.com/
      pozdrawiam, niekryta. :***

      Usuń
  4. Cały rozdział przeczytany z bananem na twarzy! :) I ja tu bardzo się cieszę z wyluzowanego obrazu Pani Nauczycielki! Też taka będę! ;p A Piter tylko o tej ciąży i ciąży! Ja nie wiem czy on cały czas pije do tego, że chciałby być już tatusiem :) W ogóle ten nasz Cichy Pit nie jest taki Cichy :) Zaskoczyła go Jagoda tym, że nie jest nadętą larwą i nie kręcą jej restauracje z wyższej półki. Też bym wolała burgera ;) A moment, kiedy Nowakowski pojawi się w szkole z kanapkami to będzie chyba najlepsze co może się zdarzyć! Niech jeszcze weźmie kocyk i zorganizuje piknik! :) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na następny rozdział na http://ma-vie-avec-toi.blogspot.com/ :)

      Usuń
  5. Nowakowski rozwala mnie praktycznie każdym zdaniem! :D Uśmiałam się jak nie wiem! Również wolałabym hamburgera od takiej sałatki :P :) Czekam na kolejne!
    Przy okazji zapraszam na nowy rozdział! :) Pozdrawiam :)
    http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm ciekawe jak zareaguje żeńska część uczniów tejże szkołyjak na korytarzu pojawi się Pit!

    OdpowiedzUsuń
  7. jeśli masz ochotę zapraszam na następny rozdział na http://ma-vie-avec-toi.blogspot.com/ . Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń