piątek, 9 listopada 2012

LEKCJA 4 : ASERTYWNOŚĆ I RACJONALNE MYŚLENIE. CZY MAJĄ ONE SENS W OBLICZU STRESU I PRESJI?


22 WRZEŚNIA
Dzisiaj w szkole był tylko jeden temat. Wycieczka. I to nie tylko wśród czwartych klas. Bo czwarte powiedziały piątym, piąte szóstym, a trzecie to nie wiem jak się dowiedziały. W pokoju nauczycielskim też oczywiście były pytania. "Jak było?" A skąd ja mam wiedzieć jak było! I co z tego, że tam byłam? Przecież jak się człowiek nie zna na siatkówce, to nie wie jak było! (Wiem, bez sensu gadam, ale to chyba na skutek tego uderzenia w brzuch. Bo u mnie brzuch jest jakoś dziwnie połączony z głową i jak coś mnie tam boli to i w główce się też coś przestawia. A siniak po tym uderzeniu to jest tak mniej więcej wielkości piłki.) A na wieczór umówiłam się z Dianą. Znowu będę musiała opowiadać o tym co się wczoraj działo. Ale w sumie... W sumie to tam nie było tak źle. No i był Piotrek. Coś mi się od wczoraj porobiło, że nie mogę o nim przestać myśleć. Nawet mu swój numer wysłałam. No porąbało mnie do końca!
           ***************************************
Stoję sobie elegancko na dyżurze na korytarzu. Dookoła mnie dzieci latają jakby im ktoś podpiął baterie Duracell. Zrobię wam kartkówkę, to stracicie troszkę energii. Wiem, wredna jestem. Obmyślałam sobie właśnie pytania z rodzajów literackich gdy zadzwonił mój telefon. Wygrzebałam go z torebki i jak na złość przestał dzwonić. No co ja poradzę, że mam bajzel w torebce? Nacisnęłam przycisk, żeby sprawdzić kto dzwonił. "Piotrek N" Tak go zapisałam. Za długie ma nazwisko. Nie zmieściło się całe więc musiałam się się zadowolić samą literką N. Już miałam wrzucić telefon z powrotem do mojej  czarnej dziury ale sobie pomyślałam, że może coś ważnego ode mnie chciał. Wyszukałam jego numer i zadzwoniłam. Od razu odebrał. Czekał na mnie.
-Cześć. Przepraszam, że nie odebrałam, ale w pracy jestem.-Nie musi wiedzieć, że mam w torebce delikatnie mówiąc bałagan.
-Przepraszam. Nie pomyślałem.-znowu się speszył. Jakaś wada konstrukcyjna czy jak?-Chciałem tylko zapytać czy wszystko w porządku z twoim brzuchem.
-Tak. I z dzieckiem też.
Chwila ciszy.
-Piter. Żyjesz?
-T... Tak. Ale mówiłaś, ze nie jesteś w ciąży.
-Żartowałam przecież. Ja nawet chłopaka nie mam, a co dopiero dziecka.-Bóg jeden raczy wiedzieć dlaczego mu to mówiłam. W dodatku przez telefon i to na szkolnym korytarzu w czasie przerwy. Ale już mówiłam, że oszalałam.-Ale dzięki za troskę.
-Nie ma za co.-Dam sobie rękę uciąć, że na jego buźce pojawił się uśmiech.-To nie przeszkadzam ci już. Tylko... Mam jeszcze jedną sprawę...
Znowu chwila ciszy.
-No to mów.
-O której jutro kończysz?
Umówić się chce czy jak?
-O 13.
-To może wpadniesz do nas na trening. Zobaczysz jak to na prawdę wygląda i w ogóle...
-Pewnie. A o której ten trening.
-O 14.
-To będę.-No teraz to już jestem pewna, że trzeba się do jakiegoś psychiatry wybrać.-A mogłabym przyjść z przyjaciółką.-Jestem pewna, że Diana dałaby się pokroić za takie coś.
-Yyy... Tak jasne. To do jutra.
-Do zobaczenia.
Skończyłam rozmowę równo z dzwonkiem. Nagle się zorientowałam, że nie wiem co się wokół mnie działo przez te kilka minut. Mam nadzieję, że żadne dziecko się nie uszkodziło...
                                                     PIOTREK                                          
-No i co? Zgodziła się?-Podczas całej mojej rozmowy obok mnie stała Natalia- żona Alka. Opowiedziałem jej dzisiaj o Jagodzie. Powiedziałem, że mi się spodobała, ale że nie mam żadnego doświadczenia z kobietami i nie wiem jak to rozegrać. I to była dla Natki woda na młyn. Godzinę pouczała mnie o różnych sposobach na poderwanie dziewczyny. Jednak każdy jeden pomysł opatrywała zdaniem: "Ale to nie dla ciebie" Że niby co? Za nieśmiały jestem? Przecież już jej kiedyś mówiłem, że chcę zerwać z Cichym Pitem. Mniejsza z tym. W końcu powiedziała, żebym ją jakoś zaprosił na trening. Zastanawiała się tylko skąd mogę wziąć jej numer, albo jak ją spotkać. Nie powiedziałem jej wcześniej, że dałem Jagodzie swój numer. Chciałem to zrobić teraz, ale Natalia to straszna gaduła. Poczekałem więc, aż skończy swój monolog i wtedy powiedziałem:
-Ale my wczoraj się wymieniliśmy numerami.
Trochę ją tym zaskoczyłem, ale szybko się otrząsnęła z szoku i kazała mi natychmiast do niej dzwonić. Tak zrobiłem. A ona przez cały czas próbowała cokolwiek usłyszeć. Na szczęście jej się nie udało. Była jednak lekko zaskoczona gdy wspomniałem o ciąży. O tym też jej nie powiedziałem... Ale kiedy skończyłem rozmowę od razu musiałem ją poinformować.
-Tak. Ale przyjdzie z przyjaciółką.
-A co ona? Przyzwoitki potrzebuje? Ale w sumie nie ważne. Powiem Alkowi to zajmie czymś tą przyjaciółkę. Ale o co chodziło z tą ciążą? Ona ma kogoś?
-Nie. I nie jest w ciąży. Tak się wczoraj jej zapytałem czy nie jest w ciąży jak dostała od jakiegoś chłopaka w brzuch.
-Matko! Pit! Gdzieś ty się uchował? Nie wolno o takie rzeczy pytać kobiety, bo sobie pomyśli, ze jest gruba.
-Daj spokój. Przecież ona jest chuda jak patyk więc na pewno nie ma kompleksów. Dobra Natka. Ja muszę uciekać. Dzięki za wszystko. Pa.

Nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo byłem już za drzwiami. Najpierw poszedłem na trening, a później do domu, żeby spokojnie się przygotować psychicznie na spotkanie z Jagodą.

22 WRZEŚNIA
Tradycyjnie w chwili wolnego czasu, walnęłam się na moją skórzaną kanapę i założyłam nogi na oparcie. Rękami dosięgnęłam moją torebkę, którą rzuciłam na podłogę. Oczy zamykały mi się, nie tylko podczas mrugania. Bardzo chciało mi się spać, ale musiałam wykonać jeszcze jeden telefon. Kolejny raz zabawiłam się w poszukiwacza skarbów, i zanim wygrzebałam telefon, wyciągnęłam też plik kartkówek do poprawienia. Moja jedyna myśl : iście zajebiście. Ale to potem. Teraz wybrałam numer Diany. Jeden sygnał, dwa, trzy....Nie chcesz iść na trening, to nie-myślę, gdy odpowiada mi zaspanym głosem. Trochę mnie tym zdezorientowała, więc spoglądnęłam na zegarek. 22.Młoda godzina przeciez...
-Nie idę na żadną imprezę, daj mi spać, życzę miłej nocy.- i rozłączyła się.
O ty...! Swoja drogą co ona wczoraj robiła, że śpi o tej porze...Zwykle o 22 zaczynała się nasza, jakby to powiedzieć.. „wieczorynka”. Dobra, inaczej to rozegram. Napiszę jej smsa.
A na trening Resovii nie chcesz iść???
Wysłałam. Na twarzy miałam cwaniacki uśmieszek. Minęło może 30 sekund, gdy zabrzmiał dzwonek mojej komórki. Nie wytrzymałam. Roześmiałam się na głos. Ależ nią łatwo manipulować....
-Do mnie miał być ten sms?- zapytała lekko podenerwowana i podekscytowana jednocześnie.
-Yhymm...
-Ale jak to?
-No normalnie. Napisałam treść wiadomości, wybrałam w Kontaktach twój numer no i poszło J
-Ale nie tooo!!
-Ale co?- zapytałam niewinnie. Świetnie się bawiłam. Uwielbiam się tak z nią drażnić.
-Z tym treningiem. Jaja sobie robisz,nie?
-Nie. Dostałyśmy zaproszenie od Piotrka. Na jutro.

-Mogę z Tobą iść?- jak chce, to potrafi być słodziutka ;)
-Tak, możesz- odpowiedziałam łaskawym głosem. Niech zna moje dobre serce.
-Aaaa....dziękuję,dziękuję, kocham cię!!!
-Wiem. Bądź u mnie o 13:30. O 14 mamy być na miejscu. Pasuje?
-Żartujesz?! Choćbym nie wiem co miała zaplanowane, to rzuciłabym wszystko. To może być jedyna okazja w moim  życiu, żeby sobie ich pooglądać podczas treningu J

-No to do jutra. Idź już spać. –jejku mówię jak jej matka
-Nie wiem czy teraz zasnę J
-Postaraj się. Musze kończyć. Pa
-Na razie!
Ok., teraz zostało TYLKO poprawić 20 kartkówek, i można udać się do krainy Morfeusza.
23 WRZEŚNIA
Dzisiaj pracę w szkole skończyłam wcześniej bo o 12:30. Niecała godzina na przygotowanie się. Zjadłam 2 kanapki, które pospiesznie zrobiłam po wejściu do domu. Wzięłam prysznic, przebrałam w wygodniejszy strój, czyli jeansy, t-shirt, zarzuciałm jeszcze ciepły sweter i byłam gotowa. Miałam jeszcze trochę czasu, więc jak myślicie co zrobiłam? Poszłam na moją kanapę. Ale tu uwaga, niespodziewanka! Usiadłam jak człowiek, przyjmując normalną pozycję. Nie chce sobie pognieśc ciuchów. Siedzę, siedzę, troszkę mi nie wygodnie, jakoś dziwnie się czuję, ale i tak myślę. Myślę, co ja robię?! Po co ja tam ide. Przecież ja nie lubie sportu. A patrzeć na kilkunastu facetów odbijających piłkę między sobą, to przecież nudne jest! Zupełnie nie w moim stylu. Ale klamka zapadła. Nie mogę tego zrobić ani Dianie, ani Piotrkowi. Obiecałam.
Dochodziło w pół do drugiej, więc wyszłam z mieszkania. Postanowiłam że poczekam na Dianę przed blokiem. Przyszła praktycznie minutę po mnie. Jak jej zalezy to potrafi spiąć tyłek i się pospieszyć ;)
-Idziemy? No chodź już. Bo się spóźnimy. Tam zaparkowałam mój samochód.-wskazała palcem na parking nieopodal.
-Taaa...idziemy.- kurczę,biję entuzjazmem na kilometr. Nie dobrze.
Po ok. 20 minutach dojechałyśmy na Podpromie. Diana praktycznie wyfrunęła z auta, ja szłam za nią. Weszłyśmy do środka i udałyśmy się na halę. Zaprowadziły nas dźwięki odbijanych piłek, skrzypiącego obuwia i krzyku mężczyzn.
Cichaczem usiadłyśmy na trybunach, blisko parkietu. Piotrek i Olieg zauważyli nas od razu. Pomachali nam na przywitanie, co obie odwzajemniłyśmy. Tym gestem wzbudziłyśmy ciekawość we wszystkich graczach, którzy chyba nie wiedzieli o naszej wizycie do teraz....
Ale nic nie mówili. Owszem, byli zdziwnieni,ale grzecznie się uśmiechnęli i wrócili do swoich zajęć. Diana patrzyła w pomarańczowe jak zahipnotyzowana.
-No to który ci się podoba. Mów, załatwię ci spotkanie. Mam przecież znajomości-puściłam do niej oczko i roześmiałam się. Troszeczkę za głośno, bo starszy pan który zarządzał tymi wszystkimi wielkoludami spojrzał wrogo w nasza stronę.
A niech patrzy. Przyszły dwie laski, to wykorzystuje każdą okazję żeby sobie pooglądać.
-Mi? Wszyscy są fajni,ale niestety większość jest zajęta.
-Pit jest wolny...- odparłam obojętnie.
-Już niedługo....
-Tak? Skąd wiesz?- poczułam małe ukłucie w sercu. Mam nadzieję , że to nie zawał....
-Intuicja.
Ale rozmowna....Podziwiam mocne uderzenia piłki w parkiet przez siatkarzy, ciągle nie wierzę , ze można tak wysoko skakać. Ale ja się na tym nie znam. O tym już przecież wiecie. Oparłam ręce na kolanach, jednoczesnie trzymając twarz w dłoniach. Zamyśliłam się. Patrzyłam w jeden punkt. Całkowicie odizolowałam się od otoczenia. Wróciłam na ziemię, gdy moje pole widzenia zostało ograniczone. Ktoś bardzo wysoki stanął przede mną. Powoli podnosiłam wzrok. Piotrek. A to niespodzianka! Uśmiechnęłam się, choć w myślach wiedziałam, że coś się święci.. 

Zadanie domowe:
1)posprzątać torebkę/kupić większą/nosić ze sobą worek po ziemniakach z moimi szpargałami
2)zapytać Dianę, czy wie coś o czym nie wiem ja
====================================================================
Witamy w ten piękny, i wyczekiwany piąteczek :)
Chciałyśmy powiedzieć, że jest strasznie miło, że to opowiadanie się podoba. Szczerze mówiąc, na początku nie liczyłyśmy, że przypadnie wam ono do gustu. Tym większa była nasza radość, gdy pod ostatnim rozdziałem, pojawiło się parę sugestii, aby rozdziały były dodawane częściej. Ostatecznie padło, że kolejne lekcje będą dodawane co tydzień, podczas weekendu, gdyż w tygodniu wypełniamy  jeden monotonny plan : obudzić się, przeżyć, iść spać :) Nie będziemy się rozpisywac, jakie to życie ucznia jest ciężkie, bo wszystkie zainteresowane wiedzą o czym mowa :)
Mamy cień nadziei, że chociaż ten rozdział nie był monotonny, i spodoba się wam nie mniej niż poprzednie :)

10 komentarzy:

  1. hej. Bardzo ciekawe opowiadanie:) oby tak dalej. nie zepsujcie tego.
    różowa orbit.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, jak dobrze, że Natalia namówiła Pita na telefon do Jagody. Tylko nie wiem jak to dalej będzie skoro Jagoda nie lubi sportu. :( Mam nadzieję, że wszystko rozwinie się w najpozytywniejszym kierunku. Czemu kończysz rozdziały w takich momentach?! Ajć i jak ja do następnego weekendu wytrzymam?
    Pozdrowionka. :) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiec powiem tak, że zawsze Jagoda może zmienić swoje nastawienie do sportu dzięki Piotrkowi. Jeśli między nimi wszystko się jakoś ułoży, to przecież dla miłości kobieta jest wstanie zrobić wszystko i myślę, że tak też będzie i z Jagodą... Że następny rozdział aż w następny weekend? I jak ja mam wytrzymać?

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na 1 rozdział :).
    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Szept piąty - http://namietnym-szeptem.blogspot.com
    Zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na trzeci rozdział do siebie. :) :*
    niekryta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam! ;)
    Bardzo mi się spodobał ten wasz nowy blog. Historia zaplanowana bardzo ciekawie, przypadła mi do gustu. Bohaterowie oczywiście też. ;) Ciesze się że Jagoda spotkała się z Piotrkiem. Jestem bardzo ciekawa co wyniknie z tej znajomości. Pozdrawiam i baaardzo niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. :*
    Jeśli mogłybyście to informujcie mnie o nowych notkach. GG: 44665128 lub na moim blogu http://from-friends-to-love.blogspot.com/ . Z góry dziękuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja myślę, że już niedługo Jagoda polubi siatkówkę, a szczególnie jednego siatkarza. Ewidentnie, jeżeli chodzi o Pitera, coś jest na rzeczy! :) ja też chcę mieć taką przyjaciółkę, która zabrałaby mnie na trening i kazała sobie wybrać faceta ;p eh, czasami mam wrażenie, że zachowuję się, jakbym miała 13 lat ;p oczywiście, że rozdział nie jest nudny :) czekam tylko na to, aż Jagoda da się zabrać na randkę ;) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. O tak Diana już wie kto posiądzie serce (posiadł) naszego Pita. Jagoda jak to zwykle bywa dowie się ostatnia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja się nie dziwię, że takie zamieszanie w szkole spowodowane tą wycieczką, ja jarałabym się przez najbliższe kilkanaście dni takim spotkaniem. :D Jagoda i jej niewiedza jest po prostu przeurocza, już nie wspominam o Picie, który brał nauki od Natalii, no dedłam. *-* Diana wie już wszystko na przyszłość. :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń