22
WRZEŚNIA
Dzisiaj
w szkole był tylko jeden temat. Wycieczka. I to nie tylko wśród czwartych klas.
Bo czwarte powiedziały piątym, piąte szóstym, a trzecie to nie wiem jak się
dowiedziały. W pokoju nauczycielskim też oczywiście były pytania. "Jak
było?" A skąd ja mam wiedzieć jak było! I co z tego, że tam byłam?
Przecież jak się człowiek nie zna na siatkówce, to nie wie jak było! (Wiem, bez
sensu gadam, ale to chyba na skutek tego uderzenia w brzuch. Bo u mnie brzuch
jest jakoś dziwnie połączony z głową i jak coś mnie tam boli to i w główce się
też coś przestawia. A siniak po tym uderzeniu to jest tak mniej więcej
wielkości piłki.) A na wieczór umówiłam się z Dianą. Znowu będę musiała
opowiadać o tym co się wczoraj działo. Ale w sumie... W sumie to tam nie było
tak źle. No i był Piotrek. Coś mi się od wczoraj porobiło, że nie mogę o nim
przestać myśleć. Nawet mu swój numer wysłałam. No porąbało mnie do końca!
***************************************
Stoję
sobie elegancko na dyżurze na korytarzu. Dookoła mnie dzieci latają jakby im
ktoś podpiął baterie Duracell. Zrobię wam kartkówkę, to stracicie troszkę
energii. Wiem, wredna jestem. Obmyślałam sobie właśnie pytania z rodzajów
literackich gdy zadzwonił mój telefon. Wygrzebałam go z torebki i jak na złość
przestał dzwonić. No co ja poradzę, że mam bajzel w torebce? Nacisnęłam
przycisk, żeby sprawdzić kto dzwonił. "Piotrek N" Tak go zapisałam.
Za długie ma nazwisko. Nie zmieściło się całe więc musiałam się się zadowolić
samą literką N. Już miałam wrzucić telefon z powrotem do mojej czarnej dziury ale sobie pomyślałam, że może
coś ważnego ode mnie chciał. Wyszukałam jego numer i zadzwoniłam. Od razu
odebrał. Czekał na mnie.
-Cześć.
Przepraszam, że nie odebrałam, ale w pracy jestem.-Nie musi wiedzieć, że mam w
torebce delikatnie mówiąc bałagan.
-Przepraszam.
Nie pomyślałem.-znowu się speszył. Jakaś wada konstrukcyjna czy jak?-Chciałem
tylko zapytać czy wszystko w porządku z twoim brzuchem.
-Tak. I
z dzieckiem też.
Chwila
ciszy.
-Piter.
Żyjesz?
-T...
Tak. Ale mówiłaś, ze nie jesteś w ciąży.
-Żartowałam
przecież. Ja nawet chłopaka nie mam, a co dopiero dziecka.-Bóg jeden raczy
wiedzieć dlaczego mu to mówiłam. W dodatku przez telefon i to na szkolnym
korytarzu w czasie przerwy. Ale już mówiłam, że oszalałam.-Ale dzięki za
troskę.
-Nie ma
za co.-Dam sobie rękę uciąć, że na jego buźce pojawił się uśmiech.-To nie
przeszkadzam ci już. Tylko... Mam jeszcze jedną sprawę...
Znowu
chwila ciszy.
-No to
mów.
-O
której jutro kończysz?
Umówić
się chce czy jak?
-O 13.
-To
może wpadniesz do nas na trening. Zobaczysz jak to na prawdę wygląda i w
ogóle...
-Pewnie.
A o której ten trening.
-O 14.
-To
będę.-No teraz to już jestem pewna, że trzeba się do jakiegoś psychiatry
wybrać.-A mogłabym przyjść z przyjaciółką.-Jestem pewna, że Diana dałaby się
pokroić za takie coś.
-Yyy...
Tak jasne. To do jutra.
-Do
zobaczenia.
Skończyłam
rozmowę równo z dzwonkiem. Nagle się zorientowałam, że nie wiem co się wokół
mnie działo przez te kilka minut. Mam nadzieję, że żadne dziecko się nie
uszkodziło...
PIOTREK
-No i
co? Zgodziła się?-Podczas całej mojej rozmowy obok mnie stała Natalia- żona
Alka. Opowiedziałem jej dzisiaj o Jagodzie. Powiedziałem, że mi się spodobała,
ale że nie mam żadnego doświadczenia z kobietami i nie wiem jak to rozegrać. I
to była dla Natki woda na młyn. Godzinę pouczała mnie o różnych sposobach na
poderwanie dziewczyny. Jednak każdy jeden pomysł opatrywała zdaniem: "Ale
to nie dla ciebie" Że niby co? Za nieśmiały jestem? Przecież już jej
kiedyś mówiłem, że chcę zerwać z Cichym Pitem. Mniejsza z tym. W końcu
powiedziała, żebym ją jakoś zaprosił na trening. Zastanawiała się tylko skąd
mogę wziąć jej numer, albo jak ją spotkać. Nie powiedziałem jej wcześniej, że
dałem Jagodzie swój numer. Chciałem to zrobić teraz, ale Natalia to straszna
gaduła. Poczekałem więc, aż skończy swój monolog i wtedy powiedziałem:
-Ale my
wczoraj się wymieniliśmy numerami.
Trochę
ją tym zaskoczyłem, ale szybko się otrząsnęła z szoku i kazała mi natychmiast
do niej dzwonić. Tak zrobiłem. A ona przez cały czas próbowała cokolwiek
usłyszeć. Na szczęście jej się nie udało. Była jednak lekko zaskoczona gdy
wspomniałem o ciąży. O tym też jej nie powiedziałem... Ale kiedy skończyłem
rozmowę od razu musiałem ją poinformować.
-Tak.
Ale przyjdzie z przyjaciółką.
-A co
ona? Przyzwoitki potrzebuje? Ale w sumie nie ważne. Powiem Alkowi to zajmie
czymś tą przyjaciółkę. Ale o co chodziło z tą ciążą? Ona ma kogoś?
-Nie. I
nie jest w ciąży. Tak się wczoraj jej zapytałem czy nie jest w ciąży jak
dostała od jakiegoś chłopaka w brzuch.
-Matko!
Pit! Gdzieś ty się uchował? Nie wolno o takie rzeczy pytać kobiety, bo sobie
pomyśli, ze jest gruba.
-Daj
spokój. Przecież ona jest chuda jak patyk więc na pewno nie ma kompleksów.
Dobra Natka. Ja muszę uciekać. Dzięki za wszystko. Pa.
Nie zdążyła mi odpowiedzieć,
bo byłem już za drzwiami. Najpierw poszedłem na trening, a później do domu,
żeby spokojnie się przygotować psychicznie na spotkanie z Jagodą.
22 WRZEŚNIA
Tradycyjnie w chwili wolnego czasu, walnęłam się na moją
skórzaną kanapę i założyłam nogi na oparcie. Rękami dosięgnęłam moją torebkę,
którą rzuciłam na podłogę. Oczy zamykały mi się, nie tylko podczas mrugania.
Bardzo chciało mi się spać, ale musiałam wykonać jeszcze jeden telefon. Kolejny
raz zabawiłam się w poszukiwacza skarbów, i zanim wygrzebałam telefon,
wyciągnęłam też plik kartkówek do poprawienia. Moja jedyna myśl : iście
zajebiście. Ale to potem. Teraz wybrałam numer Diany. Jeden sygnał, dwa,
trzy....Nie chcesz iść na trening, to nie-myślę, gdy odpowiada mi zaspanym
głosem. Trochę mnie tym zdezorientowała, więc spoglądnęłam na zegarek. 22.Młoda
godzina przeciez...
-Nie idę na żadną imprezę, daj mi spać, życzę miłej nocy.- i
rozłączyła się.
O ty...! Swoja drogą co ona wczoraj robiła, że śpi o tej
porze...Zwykle o 22 zaczynała się nasza, jakby to powiedzieć.. „wieczorynka”.
Dobra, inaczej to rozegram. Napiszę jej smsa.
A na trening Resovii nie chcesz iść???
Wysłałam. Na twarzy miałam cwaniacki uśmieszek. Minęło może
30 sekund, gdy zabrzmiał dzwonek mojej komórki. Nie wytrzymałam. Roześmiałam
się na głos. Ależ nią łatwo manipulować....
-Do mnie miał być ten sms?- zapytała lekko podenerwowana i
podekscytowana jednocześnie.
-Yhymm...
-Ale jak to?
-No normalnie. Napisałam treść wiadomości, wybrałam w
Kontaktach twój numer no i poszło J
-Ale nie tooo!!
-Ale co?- zapytałam niewinnie. Świetnie się bawiłam.
Uwielbiam się tak z nią drażnić.
-Z tym treningiem. Jaja sobie robisz,nie?
-Nie. Dostałyśmy zaproszenie od Piotrka. Na jutro.
-Mogę z Tobą iść?- jak chce, to potrafi być słodziutka ;)
-Tak, możesz- odpowiedziałam łaskawym głosem. Niech zna moje
dobre serce.
-Aaaa....dziękuję,dziękuję, kocham cię!!!
-Wiem. Bądź u mnie o 13:30. O 14 mamy być na miejscu.
Pasuje?
-Żartujesz?! Choćbym nie wiem co miała zaplanowane, to rzuciłabym wszystko. To
może być jedyna okazja w moim życiu,
żeby sobie ich pooglądać podczas treningu J
-No to do jutra. Idź już spać. –jejku mówię jak jej matka
-Nie wiem czy teraz zasnę J
-Postaraj się. Musze kończyć. Pa
-Na razie!
Ok., teraz zostało TYLKO poprawić 20 kartkówek, i można udać
się do krainy Morfeusza.
23 WRZEŚNIA
Dzisiaj pracę w szkole skończyłam wcześniej bo o 12:30.
Niecała godzina na przygotowanie się. Zjadłam 2 kanapki, które pospiesznie
zrobiłam po wejściu do domu. Wzięłam prysznic, przebrałam w wygodniejszy strój,
czyli jeansy, t-shirt, zarzuciałm jeszcze ciepły sweter i byłam gotowa. Miałam
jeszcze trochę czasu, więc jak myślicie co zrobiłam? Poszłam na moją kanapę.
Ale tu uwaga, niespodziewanka! Usiadłam jak człowiek, przyjmując normalną
pozycję. Nie chce sobie pognieśc ciuchów. Siedzę, siedzę, troszkę mi nie
wygodnie, jakoś dziwnie się czuję, ale i tak myślę. Myślę, co ja robię?! Po co
ja tam ide. Przecież ja nie lubie sportu. A patrzeć na kilkunastu facetów
odbijających piłkę między sobą, to przecież nudne jest! Zupełnie nie w moim
stylu. Ale klamka zapadła. Nie mogę tego zrobić ani Dianie, ani Piotrkowi.
Obiecałam.
Dochodziło w pół do drugiej, więc wyszłam z mieszkania.
Postanowiłam że poczekam na Dianę przed blokiem. Przyszła praktycznie minutę po
mnie. Jak jej zalezy to potrafi spiąć tyłek i się pospieszyć ;)
-Idziemy? No chodź już. Bo się spóźnimy. Tam zaparkowałam
mój samochód.-wskazała palcem na parking nieopodal.
-Taaa...idziemy.- kurczę,biję entuzjazmem na kilometr. Nie
dobrze.
Po ok. 20 minutach dojechałyśmy na Podpromie. Diana
praktycznie wyfrunęła z auta, ja szłam za nią. Weszłyśmy do środka i udałyśmy
się na halę. Zaprowadziły nas dźwięki odbijanych piłek, skrzypiącego obuwia i
krzyku mężczyzn.
Cichaczem usiadłyśmy na trybunach, blisko parkietu. Piotrek
i Olieg zauważyli nas od razu. Pomachali nam na przywitanie, co obie odwzajemniłyśmy.
Tym gestem wzbudziłyśmy ciekawość we wszystkich graczach, którzy chyba nie
wiedzieli o naszej wizycie do teraz....
Ale nic nie mówili. Owszem, byli zdziwnieni,ale grzecznie
się uśmiechnęli i wrócili do swoich zajęć. Diana patrzyła w pomarańczowe jak
zahipnotyzowana.
-No to który ci się podoba. Mów, załatwię ci spotkanie. Mam
przecież znajomości-puściłam do niej oczko i roześmiałam się. Troszeczkę za
głośno, bo starszy pan który zarządzał tymi wszystkimi wielkoludami spojrzał
wrogo w nasza stronę.
A niech patrzy. Przyszły dwie laski, to wykorzystuje każdą
okazję żeby sobie pooglądać.
-Mi? Wszyscy są fajni,ale niestety większość jest zajęta.
-Pit jest wolny...- odparłam obojętnie.
-Już niedługo....
-Tak? Skąd wiesz?- poczułam małe ukłucie w sercu. Mam
nadzieję , że to nie zawał....
-Intuicja.
Ale rozmowna....Podziwiam mocne uderzenia piłki w parkiet przez
siatkarzy, ciągle nie wierzę , ze można tak wysoko skakać. Ale ja się na tym
nie znam. O tym już przecież wiecie. Oparłam ręce na kolanach, jednoczesnie
trzymając twarz w dłoniach. Zamyśliłam się. Patrzyłam w jeden punkt. Całkowicie
odizolowałam się od otoczenia. Wróciłam na ziemię, gdy moje pole widzenia
zostało ograniczone. Ktoś bardzo wysoki stanął przede mną. Powoli podnosiłam
wzrok. Piotrek. A to niespodzianka! Uśmiechnęłam się, choć w myślach
wiedziałam, że coś się święci..
Zadanie domowe:
1)posprzątać torebkę/kupić większą/nosić ze sobą worek po ziemniakach z moimi szpargałami
2)zapytać Dianę, czy wie coś o czym nie wiem ja
====================================================================
Witamy w ten piękny, i wyczekiwany piąteczek :)
Chciałyśmy powiedzieć, że jest strasznie miło, że to opowiadanie się podoba. Szczerze mówiąc, na początku nie liczyłyśmy, że przypadnie wam ono do gustu. Tym większa była nasza radość, gdy pod ostatnim rozdziałem, pojawiło się parę sugestii, aby rozdziały były dodawane częściej. Ostatecznie padło, że kolejne lekcje będą dodawane co tydzień, podczas weekendu, gdyż w tygodniu wypełniamy jeden monotonny plan : obudzić się, przeżyć, iść spać :) Nie będziemy się rozpisywac, jakie to życie ucznia jest ciężkie, bo wszystkie zainteresowane wiedzą o czym mowa :)
Mamy cień nadziei, że chociaż ten rozdział nie był monotonny, i spodoba się wam nie mniej niż poprzednie :)
hej. Bardzo ciekawe opowiadanie:) oby tak dalej. nie zepsujcie tego.
OdpowiedzUsuńróżowa orbit.
Jejku, jak dobrze, że Natalia namówiła Pita na telefon do Jagody. Tylko nie wiem jak to dalej będzie skoro Jagoda nie lubi sportu. :( Mam nadzieję, że wszystko rozwinie się w najpozytywniejszym kierunku. Czemu kończysz rozdziały w takich momentach?! Ajć i jak ja do następnego weekendu wytrzymam?
OdpowiedzUsuńPozdrowionka. :) :*
Wiec powiem tak, że zawsze Jagoda może zmienić swoje nastawienie do sportu dzięki Piotrkowi. Jeśli między nimi wszystko się jakoś ułoży, to przecież dla miłości kobieta jest wstanie zrobić wszystko i myślę, że tak też będzie i z Jagodą... Że następny rozdział aż w następny weekend? I jak ja mam wytrzymać?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapraszam na 1 rozdział :).
OdpowiedzUsuń[ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]
Szept piąty - http://namietnym-szeptem.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam:)
Zapraszam na trzeci rozdział do siebie. :) :*
OdpowiedzUsuńniekryta.
Nadrobiłam! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobał ten wasz nowy blog. Historia zaplanowana bardzo ciekawie, przypadła mi do gustu. Bohaterowie oczywiście też. ;) Ciesze się że Jagoda spotkała się z Piotrkiem. Jestem bardzo ciekawa co wyniknie z tej znajomości. Pozdrawiam i baaardzo niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. :*
Jeśli mogłybyście to informujcie mnie o nowych notkach. GG: 44665128 lub na moim blogu http://from-friends-to-love.blogspot.com/ . Z góry dziękuje. :)
a ja myślę, że już niedługo Jagoda polubi siatkówkę, a szczególnie jednego siatkarza. Ewidentnie, jeżeli chodzi o Pitera, coś jest na rzeczy! :) ja też chcę mieć taką przyjaciółkę, która zabrałaby mnie na trening i kazała sobie wybrać faceta ;p eh, czasami mam wrażenie, że zachowuję się, jakbym miała 13 lat ;p oczywiście, że rozdział nie jest nudny :) czekam tylko na to, aż Jagoda da się zabrać na randkę ;) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńO tak Diana już wie kto posiądzie serce (posiadł) naszego Pita. Jagoda jak to zwykle bywa dowie się ostatnia:)
OdpowiedzUsuńA ja się nie dziwię, że takie zamieszanie w szkole spowodowane tą wycieczką, ja jarałabym się przez najbliższe kilkanaście dni takim spotkaniem. :D Jagoda i jej niewiedza jest po prostu przeurocza, już nie wspominam o Picie, który brał nauki od Natalii, no dedłam. *-* Diana wie już wszystko na przyszłość. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*