Jakieś 15 minut później Piotrek wybył do sklepu po coś do jedzenia i picia na spotkanie. A ja zabawiłam się w stylistkę i zaczęłam przekopywać szafę. O dziwo całkiem szybko znalazłam odpowiedni strój. Wyjęłam czarne rurki i zieloną bluzkę. Co się będę stroić. W końcu to tylko spotkanie z nowym, i pewnie nie ostatnim, chłopakiem Diany. Tak. Kilku ich było. Ale jakoś z żadnym nie była dłużej niż 4 miesiące. Może teraz się jej uda dłużej? Z moich rozmyślań wyrwał mnie Piotrek, który wrócił z 4 butelkami wina(!) i ogromną ilością artykułów spożywczych.
-Czy ty napadłeś na spożywczaka?
-Nie. Po prostu nie wiedziałem co mam kupić no to wziąłem to wszystko żeby nie chodzić w tę i z powrotem.
-A kto to wszystko zje?
-No my. A jak coś zostanie to zaprosimy chłopaków i nam pomogą. A tak na marginesie, o której przychodzi Diana?
-Cóż za płynna zmiana tematu.-wyłazi ze mnie polonistka. Znowu.-Jasna cholera! Za 15 minut!
I tu nastąpiła mini panika pt. bałagan w mieszkaniu i średnio wyglądająca gospodyni. Z tym pierwszym poradził sobie Piotrek (poupychał wszystko do szaf, kanap, koszy itp), a ja mogła spokojnie zająć się sobą. I zrobiłam to ekspresowo. 5 minut przed czasem byliśmy gotowi i czekaliśmy na gości. Moje zdziwienie było ogromne, gdy punktualnie o 17 zadzwonił dzwonek do drzwi. Od kiedy Diana taka punktualna? Najwyraźniej niejaki Robert ją pospieszył. Po okolicznościowych uprzejmościach i zapoznaniu rozsiedliśmy się na kanapie i zaczęliśmy konwersację. Jak to zwykle bywa najpierw nieśmiało i spokojnie ale po kilku lampkach wina się rozkręciliśmy i gadaliśmy jakbyśmy się znali od kilku lat. Tzn my z Robertem bo przecież trio Diana, Piotrek i ja już się trochę znamy i niejedną godzinę przegadaliśmy. Tak więc rozmawialiśmy o wszystkim. Od siatkówki począwszy na relacjach damsko-męskich skończywszy. Robert sprawiał wrażenie spokojnego, widać, że się nie krępował. I rzecz jasna, był przystojny. Ale za innych się Diana nie bierze, więc to oczywista oczywistość. Po kolejnej lampce utworzyły się podgrupy czyli ja i Diana oraz Pit i Robert. Panowie dogadywali się znakomicie. Kto by pomyślał, że siatkarz i bankowiec będą się tak dobrze rozumieć. To niewątpliwie to wino (swoją drogą całkiem dobre). My tradycyjnie obgadywałyśmy naszych facetów.
-Diana. Gdzieś ty dorwała tego Roberta?
-Będzie banalnie. W sklepie. Pośliznęłam się a Robert mnie złapał.
-Jak w komedii romantycznej...
-Mówiłam, że banał. Ale może dowiem się czegoś o tejże nocy, o której mówiłaś przez telefon?
-A co chcesz wiedzieć?
-Wszystko!!!
-Wszystkiego ci nie opowiem. Wróć. Nic ci nie opowiem. A przynajmniej nie teraz. Jak Piotrka nie będzie w pobliżu.
-Aż tak źle?
-Aż tak dobrze.
Dianę skręcało z ciekawości. Widziałam to. Ale będzie musiała poczekać...
*
Wieczór mijał cudownie. Niestety do czasu... Jako przykładna gospodyni poszłam do kuchni żeby zapełnić opustoszałe już talerze. Już miałam wracać, gdy poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Pomyślałam oczywiście, że to Piotrek.
-Kotek. Zaczekaj aż będziemy sami.
-Ale ja niedługo wychodzę...
Chwila... To nie Piotrek. To Robert!! Czy w tym momencie on mnie podrywa? Nie to już nie jest podryw. To już jest chamskie dobieranie się do mnie. Gorzej być nie może? Może. Zaczął mnie całować. Próbowałam go odepchnąć, ale chłopak jest dla mnie za duży. Co mam robić?! Nerwowo szukałam wzrokiem czegokolwiek co pomogłoby mi się od niego uwolnić. Zobaczyłam tylko nóż leżący na stole. Nie no. Przecież go nie zabiję. 5 sekund później było mi wszystko jedno co zrobię. Zaczął próbować mnie rozbierać, a ja zaczęłam się bać. Tak jak chyba nigdy w życiu. Przez moją głowę przelatywały najstraszniejsze obrazy. To wszystko trwało chwilę, która dla mnie trwała całą wieczność. Na moje szczęście Robert na chwilę się ode mnie oderwał. Na tyle długą chwilę, że zdołałam krzyknąć:
-Piotrek!
Robert wrócił do całowania, a w drzwiach kuchni stanął chyba już całkiem trzeźwy Pit...
-Co się st... Co ty ku*wa robisz!?
Na moje nieszczęście Robert nic sobie nie robił z krzyku Piotrka. Ale na jego pięść już nie był obojętny. Tak. Ten spokojny i ułożony Nowakowski właśnie dał w mordę zboczeńcowi, który pewnie za chwilę by mnie zgwałcił w mojej własnej kuchni. Cios był na tyle silny, że Roberta na chwilę zamroczyło. Gdy odzyskał równowagę próbował oddać uderzenie, ale taka ilość alkoholu znacznie ograniczyła jego ruchy. Zamachnął się, ale nie trawił. Albo inaczej. Trafił prosto w ścianę. Nie zdążył chłopak wyhamować. Wykorzystując moment Piotrek wziął go za koszulę i wywalił z mieszkania. Zaraz potem przybiegł do mnie.
-Kochanie. Nic ci nie zrobił?-zapytał przytulając mnie.
-Nie...-Tylko tyle dałam radę powiedzieć, bo po prostu wybuchłam płaczem. Powoli wychodził ze mnie strach. Piotrek tylko mocniej mnie przytulił i pozwolił żebym zamoczyła mu całą koszulę. Może to zabrzmi banalnie, ale czułam się w jego ramionach bezpieczniej niż w ramionach mamy czy taty. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że mam przy sobie chłopaka, który nie pozwoli mnie skrzywdzić i przy którym niczego nie muszę się bać.
-Nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić.-i do tego czyta mi w myślach...
Po kilku chwilach trochę się uspokoiłam i uświadomiłam sobie, że jest jeszcze ktoś.
-Diana?
Nie odezwała się. W salonie też jej nie było. Znaleźliśmy ją w moim pokoju. Leżała na łóżku i płakała w poduszkę. Pokazałam Piotrkowi żeby nas zostawił i zamknęłam za nim drzwi. Podeszłam do niej i położyłam rękę na jej plecach. Momentalnie wstała i wtuliła się we mnie jak mała dziewczynka. Zawsze to robiła, kiedy cierpiała po rozstaniu z chłopakiem. Przez kilka minut nic nie mówiłyśmy. Pierwsza odezwała się Diana.
-Czy ja zawsze muszę trafić na jakiegoś popaprańca!? Czy ja nie zasługuję na normalnego faceta, który tak po prostu będzie mnie kochał?
-Oczywiście, że zasługujesz.
-To dlaczego zawsze trafia mi się macho który moim kosztem próbuje zaspokoić swoje ego, albo padalec, który dobiera się do mojej przyjaciółki? Właśnie! Wszystko ok? Nic ci nie zrobił?
-Na szczęście nie. Piotrek ma dobry refleks. Zostajesz u mnie na noc?- to najlepszy sposób, żeby poprawić jej humor.
-A mogę?
-Pewnie.
Wyszłyśmy z pokoju z zamiarem poinformowania Piotrka o naszym planie. Coś czuję, że nie będzie z niego zadowolony. I miałam rację.
-Chyba sobie żartujecie! A jak on wróci to co zrobicie?
-Piotruś. Nie martw się. Zabarykadujemy drzwi, jeżeli to cię uspokoi. A poza tym wątpię, żeby on jeszcze kiedykolwiek się do mnie zbliżył. Chyba, że nie boi się o swój wizerunek. Swoją drogą to chyba będzie musiał wziąć urlop, bo jako bankowiec z rozwalonym nosem nie pociągnie.
-Kochanie. Ja się po prostu o ciebie boję. No ale jak tak bardzo nalegasz to dobrze. Pójdę do siebie. Ale jak Robert tu przyjdzie to masz od razu dzwonić na policję, jasne?
-Jak słoneczko. Dziękuję. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Po długim pożegnaniu i 10 zapewnieniach, że nic nam się nie stanie mój siatkarz wyszedł...
Siatkarz wyszedł z mieszkania Jagody z zamiarem złapania taksówki. Niestety żadnej nie było, a nie uśmiechało mu się czekać pół godziny zanim jakakolwiek przebije się przez rzeszowskie korki. Postanowił iść na piechotę. Do domu miał zaledwie kilometr, a biorąc pod uwagę długość jego nóg i skrót przez park za 15 minut powinien być na miejscu. Zaczął więc iść i tuż za skrzyżowaniem skręcił do parku. Mniej więcej w połowie drogi usłyszał za sobą głos.
-Nowakowski!
Odwrócił się i zobaczył... Roberta.
-Mało ci było?!
-Mi nie, ale ty najwyraźniej nie wiesz z kim zadarłeś.
-Wiem. Ze zboczeńcem, który dobierał się do mojej dziewczyny. A teraz najwyraźniej prosi się o nowego guza.
-Ty naprawdę nic nie rozumiesz? To może teraz zrozumiesz.
Zza drzewa wyszło 2 dresiarzy, każdy miał na oko kilka cm i 10 kilo więcej niż Piotrek...
JAGODA
Przegadałyśmy z Dianą całą noc. Przy okazji dowiedziałam się, że dość dużo rzeczy z życia mojej przyjaciółki mnie ominęło. Na przykład to, że pomiędzy Mirkiem (ostatnim chłopakiem, którego znałam) a Robertem było jeszcze trzech innych. Ma dziewczyna tempo. No a ja byłam tak zajęta Piotrkiem, że nie zajmowałam się przyjaciółką. Trzeba to zmienić, bo przecież przyjaciółka najważniejsza. Około 9 dostałam od Diany smsa: jestem już u siebie, cała i zdrowa:) No i to się jej chwali. Nie chce żebym się o nią martwiła. Chociaż tak szczerze mówiąc, to nawet nie miałam czasu, bo spieszyłam się do pracy. Oczywiście tradycyjnie zaspałam, a Diana mnie nie obudziła, tylko wymknęła się cichaczem z domu. Tak się nie robi! Jednak szczęście mi dzisiaj sprzyjało, bo wszystkie światła po drodze tuż przede mną zmieniały się na zielone. Byłam w pracy 3 minuty przed dzwonkiem! Miałam chwilę na zrobienie kawy. Nie dane było mi jej wypić, bo w drzwiach pokoju nauczycielskiego stanęła dyrektorka.
-Pani Jagodo, mogę na chwilę panią prosić?
-Jasne. Już idę.
Chwilę później byłam już w jej gabinecie.
-Podziwiam panią, że mimo tego co się stało przyszła pani dzisiaj do pracy. Ale gdyby chciała pani wziąć urlop, to oczywiście nie ma żadnego problemu.
Zamurowało mnie. O co tej kobiecie chodzi?
-Yyy... Nie bardzo rozumiem o co pani chodzi.
-No o pana Piotra.
-A co z nim?
-To pani nic nie wie?
Podała mi gazetę gdzie na pierwszej stronie widniał tytuł: "Dramat naszego siatkarza". Z coraz mocniej bijącym sercem czytałam kolejne zdania. "W nocy około 2 nad ranem siatkarz Asseco Resovii Piotr Nowakowski został dotkliwie pobity. Do zdarzenia doszło w parku niedaleko domu siatkarza. Ze wstępnych informacji wynika, że Nowakowski jest w bardzo ciężkim stanie."
-Muszę jechać do szpitala.
-Oczywiście. Znajdę zastępstwo.
Wybiegłam ze szkoły. Na szczęście akurat przejeżdżała taksówka, więc 15 minut później byłam w szpitalu. Szybko znalazłam salę, w której leżał Piotrek. Pod drzwiami siedziało dwoje ludzi, chyba jego rodzice. Podeszłam do nich.
-Dzień dobry. Państwo jesteście rodzicami Piotra?
-Tak.-odezwał się jego tata.- A pani to pewnie Jagoda? Szkoda, że w takich okolicznościach, ale miło mi, że w końcu się spotykamy.
Podeszłam do pani Nowakowskiej, która siedział na krzesełku z twarzą ukrytą w dłoniach. Położyłam jej rękę na plecach, a ona tak po prostu się do mnie przytuliła.
-Będzie dobrze. W końcu to siatkarz, a oni nigdy nie się nie poddają.
Siedziałyśmy tak chwilę aż z sali wyszedł lekarz.
-Mogą państwo do niego na chwilę wejść, a potem zapraszam do mnie.
Weszłam pierwsza. Widok był straszny. Piotrek leżał nieprzytomny i poobijany, podpięty do setek różnych kabelków. Podeszłam do niego, usiadłam przy łóżku i złapałam go za rękę. Tak bardzo chciałam, żeby teraz uścisnął ją tak, jak zawsze to robił na naszych spacerach. Chciałam się nachylić, żeby go pocałować, ale skutecznie utrudniły mi to urządzenia, do których był podpięty. Trzymałam go za rękę, a łzy ciekły mi po policzkach. Nie mogłam tego opanować, chociaż wiedziałam, że powinnam. Powiedziałam przecież jego mamie, że będzie dobrze. A teraz się tak strasznie bałam, że go stracę.
-Pani Jagodo. Chodźmy do lekarza. Może się czegoś dowiemy.
Niechętnie odeszłam od łóżka Piotra i poszłam wraz z jego rodzicami do gabinetu. Co tam usłyszeliśmy?
-Poza złamaną ręką i żebrami pan Piotr nie ma poważniejszych obrażeń wewnętrznych. Jest jednak coś co nas bardzo niepokoi. Otóż, jak pewnie państwo widzieli pan Piotr cały czas jest nieprzytomny. Podejrzewamy, że mogło dojść do uszkodzenia mózgu.
-Co to znaczy?
-To znaczy, że nie wiemy kiedy odzyska przytomność. Być może za kilka minut lub godzin, być może za kilka miesięcy...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie róbcie nam krzywdy za to u góry...
Rozdział dodany dzisiaj, a powinien się pojawić wieki temu. Ale wiecie, szkoła, święta , a dodatkowo "bezwenie" dopadło 50% naszego teamu.
Tak jak obiecywałyśmy, zaczęło się dziać. Jesteśmy tylko ciekawe czy taki obrót spraw wam się spodoba...
Boże, jak strasznie! Dlaczego biedny Piotruś musiał wracać akurat wtedy? Tak strasznie mi go żal :( A ten Robert to popapraniec, najpierw dobiera się do Jagody, niemal gwałci ją w jej własnym domu, a potem napada na Cichego... Mam nadzieję że go złapią! Do tego te uszkodzenia mózgu. Nie, to nie może tak być! Żadne kilka miesięcy! Ma się wybudzić jak najszybciej, proszę *.* Dobrze, że ten psychol nie zrobił nic Darii... A ona na pewno jeszcze znajdzie odpowiedniego mężczyznę, nie ma się co martwić (może jakiegoś siatkarza?)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, żebyście napisały dobre zakończenie tej tragicznej sytuacji! ;p
Buziaki, S. ;*
zapraszam na XIII- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/ ;)
Usuńnienawiść druga, zapraszam :)
Usuńhttp://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
zapraszam na nienawiść czwartą- http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
Usuńoraz XV na http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
pozdrawiam ;*
Coście narobiły. Pita do szpitala posłać.;(
OdpowiedzUsuńsmutam. a Roberta i tych dwóch powinni zamknąć.
Izolatka byłaby dobrym miejscem!
Pozdrawiam Wiedźma
pasiaste-szczescie.blogspot.com
Piotrek nieprzytomny?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak szybko się wybudzi.
A ten Robert... Nie będę wypowiadać się na jego temat, bo musiałabym użyć wielu niecenzuralnych słów.
Nawet nie mogę sobie wyobrazić przez co musi teraz przechodzić Jagoda. :(
Pozdrawiam :)
Apel o pomoc w zachowaniu nazwy "Asseco Resovia Rzeszów"
UsuńBardzo proszę o wsparcie nas - Resoviaków w walce o nazwę naszego klubu i podpisywanie poniższego apelu:
http://www.petycjeonline.com/apel_w_sprawie_zachowania_nazwy_asseco_resovia_rzeszow#form
Uwaga! - po podpisaniu apelu trzeba go jeszcze potwierdzić klikając link który będzie przesłany na podanego w formularzu e-maila.
Podpisana petycja ale bez potwierdzenie jest nieważna. Najczęściej link potwierdzający trafia do S.PAMu.
Jeśli to możliwe roześlij proszę tego maila do swoich przyjaciół - może oni nam też pomogą.
Wspólnie uratujemy nasz ukochany Klub.
Z góry bardzo dziękujemy!
Ps. Jeżeli nie wiecie skąd wzięła się ta cała akcja to postaram się to krótko wyjaśnić.
Prezes Resovia CWKS Pan Bentowski żąda od Asseco Resovi Rzeszów, a ściślej mówiąc od jej Prezesa Pana Górala zapłaty około 2%-5% budżetu klubu (nawet pół miliona złotych rocznie) za korzystanie z nazwy "Resovia"... Dla kibiców jest to coś niezrozumiałego, bo siatkarze promują nazwę klubu i to najwyżej oni mogliby od Resovi CWKS żądać zapłaty.. Prezes Góral płacić nie zamierza (i nikt mu się nie dziwi), a jeżeli Pan Bentowki nie wycofa się to rozważa zmianę nazwy klubu na Asseco Volley Rzeszów...
Wtedy stracimy nie tylko nazwę ale nasz wspaniały Klub Kibica, który w razie takiej sytuacji po prostu się rozwiąże i Mistrz Polski straci swój wspaniały i zorganizowany doping...
Dlatego każdy głos może pomóc!
Szerzej i dokładniej o całej sprawie pisze Marcin Lew i możecie przeczytać to TUTAJ. Warto.
Wiem, że nie wszyscy tutaj kibicują Resovi ale gdybyście zechciały pomóc wiele by to dla nas znaczyło.
DZIĘKUJĘ!
Źródło: http://www.ciacha.net/blogi/vegia/2013/05/apel_o_pomoc_w_zachowaniu_nazwy_asseco_resovia_rzeszow/1
wow tyle rzeczy w jednym poście...no no ;p
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na kolejne ;)
:O normalnie, aż nie wiem, co powiedzieć! Jestem w szoku! Mam nadzieję, że Pit wyjdzie z tego, a Robertowi to nie wiem, co bym zrobiłą!
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/ zapraszam serdecznie :)
Usuńno nie! spotkanie tak dobrze się zaczęło, byłam dumna z Diany, że znalazła sobie fajnego faceta. Wszyscy się dobrze dogadywali a tu takie coś? No to nam zrekompensowałyście swoją długą nieobecność. Cholera, jak się zaczął do niej dobierać do już nie było mi tak do śmiechu. Na początku przyszło mi do głowy, że Piotr wejdzie do kuchni i zobaczy całującą się Jagodę z tym Robertem, zrobi awanturę, zarzuci fochem i zbierając swoje zabawki zamknie drzwi z drugiej strony. Nie mogłyście takiego scenariusza wybrać? Pokłóciliby się trochę, ale zaraz pogodzili. A tak. Mam nadzieję, że Piotrek szybko z tego wyjdzie, chociaż biorąc pod uwagę słowa lekarza może być różnie. Ależ ten Robert jest posrany. Kurde! Czy Piter nie mógł zostać na noc u Jagody i przespać się na kanapie? Albo cholernej podłodze? Mam nadzieję, że złapią tego pożal się Boże bankowca i niczym Peja będą wiedzieli co z nim zrobić. Czekam na następny! Buziaki, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńmatko, ale spamuję, wybaczcie! ale na http://trzy-swiaty-agaty.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział. Pozdrawiam ;*
Usuńco ten Robert wyczynił biednemu Piotrkowi:( mam nadzieję, że się wybudzi i nic Mu nie będzie...wszystko wyglądało dobrze a tu nagle taki obrót spraw:/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Pojawił się dwudziesty drugi rozdział when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com i ważna informacja na spalone-fotografie.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńJestem po prostu w szoku. Za cholerę czegoś takiego się nie spodziewałam! Jak można było tak dotkliwie pobić Piotrka, no jak? Chyba za chwilę zacznę ryczeć, naprawdę. Pit musi wyjść z tego cało i zdrowo, innej opcji po prostu do siebie nie dopuszczam. A Robert i ten jego gang jeszcze za ten numer oberwą, gwarantuję to im! Od początku czułam, że ten facet ma niecne zamiary, ale żeby aż takie? No w głowie mi się to nie mieści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Zapraszam na przedostatnią perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/. Pozdrawiam i miłej majówki życzę, Caroline. ^^
UsuńZapraszam na szósty rozdział na http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. ^^
UsuńPojawił się dwudziesty trzeci rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńzaprasza na ostatni rozdział na http://trzy-swiaty-agaty.blogspot.com/ Pozdrawiam, E. :)
OdpowiedzUsuńPojawił się dwudziesty czwarty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńhttp://od-pierwszego-przeswietlenia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWitam i zapraszam na nowy rozdział na mimo-wszystko-ide.blog.onet.pl ;p opowiadanie z Miśkiem Kubiakem i zbuntowaną Mileną w roli głównej :P moje drugie opowiadanie odchodze-kochanie.blogspot.com jest pisane w innej konwencji ;p również zapraszam serdecznie. Mila07
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na- http://walcz-o-mnie.blogspot.com/ a także na- http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zapraszam do siebie!
OdpowiedzUsuńhttp://one-event-could-change-everything.blogspot.com/
Opowiadanie z Miśkiem i nie tylko...
Liczę na komentarze, są motywujące. :)
Zapraszam na czwarty rozdział na http://lachociacho.blogspot.com/ :) Pozdrawiam, E. :)
OdpowiedzUsuńPojawił się dwudziesty szósty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńWOW! Trafiłam tu przez inny blog i mega mi się podoba! Możecie mnie informować, na moim blogu http://chce-byc-z-toba.blogspot.com/ ? Również zapraszam do siebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam T.
Thіѕ paragraph will help the internеt vіewers for
OdpowiedzUsuńcгeating new web site or even а blog from staгt
to end.
Looκ іnto my web site: tanie przesyłki kurierskie
http://lachociacho.blogspot.com/ zapraszam na szostkę :*
OdpowiedzUsuńSalut! Zapraszam na błyskawiczny, siódmy rozdział na http://lachociacho.blogspot.com Bisous, Embouteillages :*
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE!!! Ale się porobiło! Jestem w szoku, bo nic nie zapowiadało takiego zakończenia tego rozdziału. Aż mi się serce ścisnęło, bo ledwie co się znaleźli i zakochali w sobie, a już nieszczęsny los dał o sobie znać i to w bardzo brutalny sposób, Ja jednak wierzę, że Pit wyjdzie z tego cało, a ten wypadek tylko umocni ich związek. Mam również nadzieję, że ten kretyn Robert odpowie za wszystkie swoje czyny...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za moją nieobecność tutaj, ale tak się ostatnio wszystko układa, że nie mam na nic czasu, siły i ochoty, za co bardzo Was przepraszam.
Mam nadzieję, że Wy już niedługo Opiszecie tu dalsze losy bohaterów, bo już się nie mogę doczekać ;)
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny, nulka :*:*:*
zapraszam na 18 rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
pozdrawiam, S. ;*
Ηаvіng read thiѕ I thought it wаs гather informative.
OdpowiedzUsuńI apprecіate yοu taking the time and effoгt to put thiѕ informative
article together. ӏ once agaіn find myѕelf рersonally
spending a lot of time both reading and leaving cοmmеnts.
But so ωhat, it was still woгth іt!
Take a look at my homepage - forum.bazar-du-net.com
zapraszam na 19 rozdział, http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńcałuski, S. ;*
Nowy rozdział na http://zaslugujesz-na-wiecej.blogspot.com/, oraz na http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńhttp://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/ , zapraszam na nienawiść ósmą, oraz na XX na http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/, życzę miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńPo długiej przerwie, zapraszam na siódmy rozdział na http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/. Pozdrawiam ciepło, Caroline. :*
OdpowiedzUsuń+ wróćcie. :c
Zapraszam na ósemkę na http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. ^^
UsuńZapraszam na dziesiątkę na http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. :D
UsuńEJ NO :C
W imieniu Caroline zapraszam na jedenasty rozdział na blogu http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/ :)
Usuńhttp://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/ , zapraszam na 21, oczko , oraz http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/ , #9.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, S. ;)
Zapraszam na ósemkę na http://lachociacho.blogspot.com/:) Od razu przepraszam za zaległości, ale już powoli, żółwim tempem, ale wychodzę na prostą i obiecuję wszystko nadrobić. Buziaki, Embouteillages :*
OdpowiedzUsuńhttp://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/ , zapraszam na 22 rozdział :) życzę udanego popołudnia i zajebistego wieczoru! :D
OdpowiedzUsuńW imieniu Caroline zapraszam na króciutkie i melancholijne opowiadanie, gdzie pojawiła się część pierwsza - http://labedzi-spiew.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńW imieniu Caroline zapraszam na część drugą na http://labedzi-spiew.blogspot.com/ :)
UsuńZapraszam na piętnastkę na http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. :-)
Usuńcześć, zapraszam na :
OdpowiedzUsuńnaturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com - o reprezentacji piłki s.
&
nedorazumeniya-nieporozumienia.blogspot.com - o Łukaszu Ż.
"love, peace & best of all", Świetlik. ♥